Już za kilka godzin oficjalna premiera nowego SimCity, więc wypada trochę pohejtować tę odsłonę, oblać żółcią EA i wynieść na ołtarze jedną z poprzednich części. Do dzieła zatem!
Osobiście pogrywam co jakiś czas w czwartą część. Tak już od dziesięciu lat (?!) wracam na chwil kilka do tej gry. Do poprzednich odsłon jakoś mnie nie ciągnie. Może to ta pikseloza albo inny rodzaj skomplikowania gry. Sam nie wiem... Do najnowszego dziecka studia Maxis tez jakoś mnie nic nie pcha. Małe miasta i uspołecznienie zabawy jakoś mnie nie przekonują. Odstrasza także wydawca (wspomniane EA), który wręcz uwielbia zasypywać klientów masą drogich, niewielkich, acz ważnych dla zabawy DLC. Wizja płacenia za łatanie gry czymś takim naprawdę nie kusi. Nie zaprzeczę jednak, że sama gra zapowiada się intrygująco i chętnie będę się przyglądał recenzjom i innym takim. A nuż jednak się skuszę.
Ale co takiego fajnego jest w budowaniu miast? Otóż właśnie budowanie wirtualnych miast. Patrzenie jak małe miasteczko zmienia się w olbrzymią metropolię. Nic oczywiście za darmo. Nim postawi się miasto marzeń, najpierw trzeba przedrzeć się przez liczne tabelki, wykresy i mapy pokazujące z czym są problemy. Ludzie dla samych wolnych domów nie przeprowadzą się do naszej mieściny. Trzeba im zapewnić pracę, miejsce na wydawanie pieniędzy, wodę, elektryczność oraz zadbać o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Warto też dać mieszkańcom jakieś atrakcje w postaci parków, plaż, boisk i tym podobnych. Nie można zapomnieć o sensownej siedzi dróg i komunikacji miejskiej, aby taki pikselowaty Kowalski nie dostał pianotoku lub innej wścieklizny stojąc w korkach. Do tego jeszcze kwestia śmieci, zanieczyszczonej wody oraz powietrza i mamy istny Sajgon i mindfuck w jednym. Ale gdy się już przez to przebrnie, pyszczek sam się uśmiecha na widok dobrze funkcjonującej metropolii.
Po tym wszystkim zawsze można było grę odłożyć i cieszyć się z dobrze wykonanego zadania lub... ZNISZCZYĆ WSZYSTKO! A sposobów na to w tej serii mamy kilka: pożary, tornada, trzęsienia ziemi, a nawet UFO i przerośnięte jaszczurki oraz konserwy. Ach, piękny Mordor na koniec ciężkiej pracy zawsze cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz