niedziela, 4 stycznia 2015

Gra o graniu w grę

Kości na stole, figurki w pogotowiu i zapas piwa. Pizza w drodze, chrupki pod ręką, plan na przygodę. Gracze już są. Zatem zaczynamy sesję w Pen and Paper - najlepszego wirtualnego erpega o graniu w papierowego erpega.
Mistrz Gry: O! Widzę, że dzisiaj pełna ekipa. Rad jestem. Kto zatem rusza w przygodę? ;>
Rocker the Barbarian: Ja! Potężny i niezniszczalny Rocker the Barbarian! <growluje>
MG: Maszyna nieśmiertelna. Głównie dzięki pochłanianiu piwa litrami. Kto jeszcze?
Ms. Goldberry - Wiedźma Know-How: Ech, prymityw. Chłopcze, ja uczę w szkole, podręczniki do gry znam na pamięć. Nikt mi w zabawie nie dorówna. A jako wiedźma, w żabę zamienię tego, co powie inaczej. <duma>
RtB: <beka w stronę wiedźmy>
WKH: Oblech.
MG: Ja tu jestem panem i władcą. Spokój! Jak nie, to na stosie spalę.
Braciszek - Łotr z ADHD: O!, O! O! A ja będę łotrem. Mordy, gwałty i kradzieże ciastek! ]:->
MG: Młody, a ty nie jesteś za młody na zabawę z nami?
BŁ: Pffff..... Bujaj się! Ten tutaj jest zielony. Dosłownie. XD
MG: Fakt, ciebie nie znam. Coś ty za jeden? O.o
E.T. Bard (nic nie wart): <zielony jegomość nieudolnie zagrywa pierwsze nuty The Scatman Johna Scatmana>
MG: OMG! Naprawdę trafił nam się jakiś kosmita. Dobra, będziesz bardem. -.-'
Saulo - Łowca (bugów w kodzie): A o twórcy gry wszyscy zawsze zapominają. <oburzony>
WKH: Wcale nie! Po prostu cię olewamy.
MG: Wypadek przy pracy. Kim grasz?
: Łowcą. Mam wielką szansę na krytyki przy polowaniu na błędy w kodzie, a jako twórca dostaję 30% expa więcej. <cwaniak>
MG: Dobra, nie bredź, bo skończysz na zapleczu z Rockerem.
RtB: <okrzyk radości>

MG: W końcu nadarza się okazja uciec z lochów. Przemykacie w cieniu, a gdy nie ma już innej możliwości, atakujecie straż....
WKH: Chwila! Mistrzu Gry, nie sprecyzowałeś zasad, według których rozgrywka będzie prowadzona. Bez odpowiedniego zestawu informacji ciężko prowadzić uczciwą i przyjemną sesję.
RtB: AAAAA!!! Zasady też bić. Po co one komu. Dawać mi mój topór! :[
MG: Rocker, spokój. Jeszcze się nawalczysz. Dobra. Zasady klasyczne. Automatyczny rozwój statystyk, po cztery skille na postać, które można rozwijać, sześć przedmiotów do założenia, w tym obowiązkowo broń i pancerze narzucone przez klasę. Pasuję?
SŁ: Musi, ja to wymyśliłem. <dumny>
BŁ: Nuuuudneeeeee......
E.T.: <zagrywa I Want To Break Free zespołu Queen>
MG: Dzieci i kosmici głosu nie mają. Albo grają, albo dalej gniją w lochach. :[
<cisza>
MG: Tak myślałem. Zatem....

MG: Po niedługiej, ale i nieprzyjemnej wędrówce docieracie do niewielkiej wioski o jakże niezwykłej nazwie Losowa Wieś. Waszym oczom.....
BŁ: WOOOO! O.O
MG: Co znowu?!
BŁ: Ale tu wszystko płaskie i takie kanciaste! O.O
WKH: Mówi się dwuwymiarowe i rozpikselowane.
BŁ: Aha....
WKH: Właśnie Mistrzu. Coś poskąpiłeś na plenerach.
SŁ: Nie on, ja. Ograniczony budżet. :P
MG: Ponadto te tapety zakrywają nasz pokój pełen niepasujących do siebie artefaktów współczesnej kultury. Może i dają bonusy w zabawie, ale wyglądają szpetnie.
RtB: Iron Maiden! Co to tam w tle jest?! TARDIS? O.o
E.T.: <zaczyna grać motyw przewodni z serialu Doctor Who>
BŁ: A tam Simba! JEJ! <jupi>
MG: Przecież i tak tam nie dotrzecie. Pamiętajcie, że wszędzie wędrujecie z naszym stołem do gry.
WKH: WTF?! O.o
BŁ: Łeeee......

WKH: AAAA! Szczury! ;(
RtB: SZCZURY! <biegnie z toporem>
MG: Chwila panie siepacz. Pierwszy atakuje łowca, ma wyższa inicjatywę.
BŁ: Jej! ^ ^
RtB: Zapchlone walki turowe... Nie dosyć, że tłuczemy się na zmianę, to jeszcze zero biegania w tym. Co to?! Pierwsze Final Fantasy?
MG: Skargi i zażalenia do Saulo.
RtB: Dałbyś chociaż krew! <patrzy krzywo>
SŁ: A co ja jestem?! BioWare?!
E.T.: <pobrzdękuje motyw z Dragon Age: Początek>
SŁ: <ucieka>
RtB: <łapie za gumowy topór i goni łowcę>
WKH: ...szczury... T.T

RtB: Topór, tępy, potrzebny nowy...
SŁ; <zagląda do pokoju zza drzwi>
WKH: Gramy klasycznie, więc nowego nie kupisz. Ale ten możesz ulepszyć. Mam rację?
MG: Si, pancerz też. U kowala. Ale uważajcie. Dziad jest chciwy i cwany. Może z was wyciągnąć tony złota.
E.T.: <gra kawałek Money, Money, Money zespołu Abba>
BŁ: Ale ja już nie mam kieszonkowego. :(
MG: Spokojnie podróżnicy...
SŁ: <cichaczem wraca do stołu>
MG: Tego oszusta można udobruchać specjalnymi kamieniami, które zbiera, Czym więcej ich mu dacie, tym mniej was naciągnie.
BŁ: A kamienie skąd?
MG: Z ziemi? Poszukajcie ich w jaskiniach.

BŁ: Nuuudyyyyy...
MG: O.o
WKH: Fakt, niby masa zadań, ale wszystko sprowadza się do walki.
RtB: Dobrze! Walka! This is...
BŁ: Nuda...
MG: Co wam się znów nie podoba? Była klasyczna ucieczka z lochów? Była. Znalazła się jeszcze bardziej sztampowa walka ze szczurami? Tak. Były walki ze smokami, ratowanie księżniczek i ocalenie świata przed złem? Pytanie.
WKH: Powiedzmy, że dobrze ci idzie sypanie cytatami z filmów, gier, książek i takich tam, ale to...
SŁ: O, Nabe Gewell!
BŁ: o.O
RtB: O! Dawać po artefakty po promocji! <pogonił za fikcyjną postacią>
WKH: Kontynuując. Pomimo zabawnych cytatów i nawiązań sama historia szybko nas nudzi.
MG: Hmm.... A co powiecie na historię w klimatach Halloween, cztery nowe lokacje, w tym pole kukurydzy, i masę itemów w postaci kostiumów i słodyczy?
BŁ: SŁODYCZE! SŁOOODYYYCZEEEE! <jupi>
WKH: <facepalm>
RtB: WALKA!
SŁ: Ale najpierw przerwa na pizzę. Co ty na to E.T.?
E.T.: Do dowództwa: ziemian nie da się ocalić. Ponadto stwierdzam, że istoty te mogą stanowić zagrożenie dla kosmicznego pokoju. Zalecenie: totalna anihilacja. Beam me up, Scotty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz